Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Anuszirwan z miasteczka Zawiercie. Mam przejechane 4587.69 kilometrów w tym 97.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.97 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Anuszirwan.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1407.83 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:83:32
Średnia prędkość:16.85 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:100.56 km i 5h 58m
Więcej statystyk
  • DST 103.81km
  • Czas 05:45
  • VAVG 18.05km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Sprzęt Merida Matts Drifter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień IV Densus - Salistea Rumunia

Wtorek, 6 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 1

Po krótkim noclegu w wiosce rano zebrałem graty i wyruszyłem w dalszą podróż. Był to pierwszy pełny dzień na rowerze. Trasa biegła z Densus - Hateg - Calan - Hunedoara - Simeria - Orastie - Salistea. Po drodze kilka atrakcji i pierwszy raz zobaczyłem Karpaty południowe - były jeszcze daleko ale czułem jak blisko jestem celu. Najciekawszym miejscem był zamek w Hunedoarze podobno najpiękniejszy w Siedmiogrodzie. Pochodzi z czasów Zygmunta Luksemburskiego czyli ok. XV w. Zrobił na mnie duże wrażenie - sama miejscowość nie jest ciekawa. Upał był niesamowity minimum 35 stopni w cieniu i ani jednej chmurki. Po kilku dniach uświadomiłem sobie że taka pogoda będzie mi towarzyszyć do końca wyprawy. Nocleg zaliczyłem w namiocie na wzgórzu niedaleko Salistea. Latali tam paralotniarze, wieczorem kiedy skończyli latać spotkaliśmy się i chwilę porozmawialiśmy.Spałem jak dziecko...

W oddali widać już pasmo Karpat Południowych


Skromna chatka cygańska w jednej z wiosek przed Hunedoarą


Zamek w Hunedoarze



Cerkiew św.Mikołaja


Cerkiew na drodze


Paralotniarze latający nad moim namiotem


Kategoria Rumunia 2013


  • DST 76.76km
  • Czas 03:54
  • VAVG 19.68km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Sprzęt Merida Matts Drifter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień III Caransebes - Densus I dzien w Rumunii

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Ok godziny 16:00 a o 17:00 czasu rumuńskiego pożegnałem się z kolegą z ciężarówki podziękowałem za wszystko on pojechał do Polski a ja rozpocząłem swoją przygodę tym razem już na serio. Wycieczka rozpoczęła się od okolic miejscowości Caransebes do Densus małej wsi gdzie główną atrakcją jest cerkiew zbudowana z ruin miasta rzymskiego pochodzi z XIII w. Do jej budowy wykorzystano m.in. bloki skalne z rozbiórki Ulpii Traiana Sarmizegetusy miasta założonego za panowania cesarza Traiana w 103 r. n.e. Ruiny leżą nieopodal Densus na drodze z Caransebes do Hateg.
Jazdę zakończyłem ok 21:00 czasu rumuńskiego było już prawie ciemno i zastanawiałem się gdzie przenocować. Dziadek na drodze zaczepił mnie i powiedział żeby iść do Casa Criss może jakieś 100 - 200 m od cerkwi.am też się udałem i spędziłem pierwszą noc w Rumunii Trochę mnie to kosztowało ale warunki są dobre może po za cholernie głośnym kogutem który obudził mnie o 05:00 wydając z siebie te kogucie dzwięki. W gospodzie po za właścicielką była jeszcze dziewczyna która podróżowała z matką po Rumunii w ramach wakacji pochodziły z Suczawy rozmawialiśmy dość długo ponieważ dziewcze mówiło po angielsku ok 01:00 poszedłem spać.Długo nie pospałem bo kogucik piał jak najęty.Po śniadaniu wyjechałem w dalszą podróż...

Początek drogi z Caransebes







Kategoria Rumunia 2013


  • DST 27.85km
  • Czas 01:12
  • VAVG 23.21km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Sprzęt Merida Matts Drifter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień II zjazd z Olimpu, Morze Egejskie i powrót do ciężarówki Grecja

Piątek, 2 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

Po średnio przespanej nocy ze względu na przeróżne odgłosy dochodzące z lasu wstałem o 06:30 a godzinę pozniej po śniadaniu składającego się z owsianki i spakowaniu sakw wyruszyłem w dół z Olimpu aż do Morza Egejskiego. Na plaży przeleżałem kilka godzinek opalając się i pływając w ciepłej wodzie. Na 13:00 umówiłem się z kolegą kierowcą że zbierze mnie ze zjazdu na Nea Efessos. Trochę musiałem poczekać kolega pojawił się po 15:00.po zapakowaniu roweru i siebie do kabiny pojechaliśmy w stronę Bułgarii i Rumunii. Następnego dnia będąc już prawie na granicy Bułgarsko - Rumuńskiej mieliśmy małego pecha - tankując na stacji okazało się że nie mamy nr pin i nie mieliśmy jak zapłacić za paliwo ale to mogło spowodować że musielibyśmy czekać 2 dni do poniedziałku aż podjedzie jeden z kierowców z tej samej firmy i zapłaci swoją kartą. Ale po krótkiej rozmowie z żoną kumpel zapłacił ze swojego konta i mogliśmy jechać dalej. Niestety i tak straciliśmy sporo czasu i nie dojechaliśmy tam gdzie chcieliśmy.
Niedziela to dzień postoju na parkingu dla Tirów. Chwila opalania się jedzenie w barze i zabijanie czasu sprawdzając wyniki meczów. Bułgarzy mają jedna dobrą rzecz Piwo Kamienitza. Poniedziałek jesteśmy już w Rumunii po południu wyruszam w prawdziwą podróż rowerową po Rumunii...

Rower na plaży nad morzem egejskim


Dunaj i Żelazne Wrota


Kategoria Rumunia 2013


  • DST 31.38km
  • Czas 03:52
  • VAVG 8.12km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Sprzęt Merida Matts Drifter
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 0-I Wjazd na Olimp Grecja

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 0

W tym roku mój plan na wycieczkę rowerową zmieniał się tak często że ostateczny kształt jaką przybrała zaskoczyła nawet mnie. Dość często zdarzało mi się podejmować decyzję w spontaniczny nieprzemyślany sposób - co z tego wynikło? Niezwykła wyprawa rowerowo - ciężarówkowo - pociągowo - piesza.
Wszystko zaczęło się od jednego z odcinków TOP Gear sezonu 14 Poszukiwania najlepszej drogi na świecie - Rumunia. Oglądałem go w 2011 rok. Tak 2 lata temu. Trzej panowie dotarli do miejsca które spowodowało że przez te dwa lata Rumunia stała się moją obsesją - może to za duże słowo ale wiedziałem jedno, że muszę tam pojechać. To miejsce to droga nr 7C - droga Transfogarska. Sama nazwa tak utkwiła w mojej głowie że wycieczka rowerowa którą planowałem opierała się głównie na dojezdzie do tego miejsca. Potem wielokrotnie zmieniałem trasę wycieczki robiłem to także w jej trakcie. A wszystko zaczęło się od Ustrzyk Dolnych kilka dni w Bieszczadach i przygotowania do wyjazdu. Początkowo miałem dojechać do Rumunii rowerem przez Słowację i Węgry do Satu Mare a następnie pociągiem przejechać do Sibiu na południe Rumunii.Z tego miejsca miała zacząć się moja prawdziwa przygoda z Rumunią na rowerze. Rzeczywistość okazała się zaskakująca, mocno zmieniła moje plany. Po 4 dniach w Ustrzykach a właściwie w Bieszczadach i zwiedzeniu kilku fajnych miejsc wracając do domu wieczorem w sobotę spotykamy sąsiada mojego kumpla. Pił sobie spokojnie browarka na ławeczce więc dosiedliśmy się w celu krótkiej konwersacji wymiany kilku zdań. Ta decyzja zmieniła wszystko. Po kilku browarkach i jeszcze kilku dowiedziałem się że sąsiad jest kierowcą ciężarówki i że jezdzi w kierunku Rumunii, Grecji, Turcji. Ja mu opowiedziałem o swoich planach wyjazdu do Rumunii. Okazało się że za dwa dni czyli w poniedziałek jedzie do Grecji oczywiście przez Rumunię. Co więcej sam z siebie zaproponował - Paweł jak chcesz to podrzucę cię do Rumunii. Takiej okazji nie mogłem przegapić mówię super pojadę z tobą. I tak rozpoczęła się moja wycieczka. Poniedziałek 6 rano wyjeżdżamy przez Słowację i Węgry śmigamy i jesteśmy już w Rumunii koło miasta Arad i miałem już ruszać na rowerze następnego dnia na rowerku ale...
Przyszedł wieczór na parkingu dla tirów niestety Tureckim - dlaczego niestety bo kibelki jak to na bliskim wschodzie, warunki nie najlepsze ale za to piwo dobre. I ponownie po paru piwach zmiana planów - kolega kierowca mówi - Paweł jedz ze mną do Grecji pogadamy i tak masz kilka dni do przodu a przy okazji zobaczysz więcej zostawię cię na dwa dni pojezdzisz sobie tam a jak będę wracał to cię zbiorę i zawiozę do Rumunii. Co ty na to? A ja na to - dobra jadę. I tak po 2 dniach znalazłem się w Grecji.
Rano 01.sierpnia rozpocząłem I dzień jazdy na rowerze na wyprawie do Rumunii w Grecji. 5 rano wypakowałem się z tira koło Dion cel na ten dzień wjechać na Górę Olimp a właściwie do klasztoru Św. Dionizosa. na wysokości ok 1000 m n.p.m. W sumie podjazd z Dion do klasztoru to ok 24.5 km mocno poszło mi to w nogi. Był straszny upał wypiłem jakieś 4l wody. Przed klasztorem spotkałem parę z Belgii z którą chwilę porozmawiałem a potem poszliśmy zwiedzać klasztor. W samym klasztorze zaczepił mnie jeden Grek który pracował przy naprawie części klasztoru. Niestety nie mówił zbyt dobrze po Angielsku a o Hiszpański nie pytałem bo niby skąd Grek miałby mówić po Hiszpańsku. Trochę na migi trochę po angielsku i Grecku porozmawialiśmy o tym że on trenuje na siłowni i że nie bierze sterydów tylko stosuję zdrową dietę i suplementy takie jak witaminy, białko. Zapytał mnie skąd jestem i gdzie jadę. A ja oczywiście odpowiedziałem że jadę do domu do Polski przez Rumunię, Węgry i Słowację był lekko zszokowany że jadę sam i tak daleko. Kazał mi chwile poczekać - okazało się że przyniósł mi swoje witaminy i dał mi jedną tabletkę :) instruując żeby wziąć ją rano i popić wodą. Sądziłem że to jakiś drag ale on zapewniał mnie że to tylko witaminka a przy takim wysiłku jaki mnie czeka powinienem się suplementować. I rzeczywiście była to witaminka spożyłem ją następnego dnia rano - tak jak kazał Nikos Grecki kulturysta amator którego spotkałem przy klasztorze Św. Dionizosa. Pożegnaliśmy się i pojechałem dalej w dół. Po drodze spotkałem kolejnych Polaków którzy przyjechali do Grecji na wakacje swoim samochodem - również chwile porozmawialiśmy m.in. o tym że Grecja jest piękna. Rozstaliśmy się życząc sobie udanej podróży. Kilka km niżej znalazłem fajne miejsce na nocleg i postanowiłem spędzić noc na Olimpie - tak zakończył się mój pierwszy dzień na rowerku.


05:00 rano początek wycieczki na Olimp


Widok na pasmo gór






Klasztor Św. Dionizosa




Kategoria Rumunia 2013