Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Znajomi
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Styczeń1 - 0
- 2013, Sierpień14 - 3
- 2013, Lipiec4 - 0
- 2013, Czerwiec2 - 1
- 2013, Maj9 - 0
- 2013, Kwiecień7 - 0
- 2013, Marzec2 - 1
- 2012, Listopad3 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień3 - 0
- 2012, Lipiec16 - 0
- 2012, Czerwiec20 - 0
- 2012, Maj3 - 0
Rumunia 2013
| Dystans całkowity: | 1407.83 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
| Czas w ruchu: | 83:32 |
| Średnia prędkość: | 16.85 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 61.00 km/h |
| Liczba aktywności: | 14 |
| Średnio na aktywność: | 100.56 km i 5h 58m |
| Więcej statystyk | |
- DST 170.01km
- Czas 09:45
- VAVG 17.44km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień XIV Słowacja - Polska
Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 23.08.2013 | Komentarze 0
Ostatni dzień wyprawy.Przejazd z granicy Węgiersko - Słowackiej do Kulaszne skąd odebrał mnie znajomy z Ustrzyk. Droga przez Słowację okazała się dość przyjemna bez zbędnych podjazdów dopiero pod koniec przy przekraczaniu granicy był podjazd. Zaliczyłem kilka przystanków przy jednym z nich spotkałem Słowaka który chodził po górkach. Tak się rozgadaliśmy że straciłem prawie godzinę. Ostatnie miasto przed granicą z Polską to Medzilaborce gdzie mieści się muzeum Andy'ego Warhola. Granica i nareszcie Polska dawno się tak nie cieszyłem. Zmęczony dobiłem jeszcze z 20-30 km ostatecznie licznik pokazał 170.01 km pobiłem kolejny rekord z sakwami.
Zmęczony głodny brudny pojechałem do Ustrzyk na kolację i nocleg do kumpla. Zostałem jeszcze do Niedzieli a potem już samochodem wróciłem do domu na Śląsk.
Podsumowanie
10 dni w Rumunii na rowerze
2 dni w Grecji na rowerze
2 dni przejazd na rowerze przez Węgry i Słowację
5 dni w ciężarówce przez Słowację,Węgry, Rumunię, Bułgarię, Grecję.
Razem 1407 km
Najwyższy punkt osiągnięty na rowerze: Balea Lac 2034 m. n.p.m.
Najwięcej km w ciągu dnia: 170,01 km
W 3 dni: 483.66 km
Średnio na dzień jazdy na rowerze: 100,5 km



Polska

- DST 151.65km
- Czas 08:28
- VAVG 17.91km/h
- VMAX 32.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień XIII z Węgier na Słowację
Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 23.08.2013 | Komentarze 0
Dzisiaj udało mi się dojechać na Słowację. Co prawda rzutem na taśmę przekroczyłem granicę i nocowałem w całkiem fajnym miejscu ale najważniejsze już po tej drugiej stronie. Cel osiągnięty. Zaczęły mnie boleć kolana co nie jest dobre z drugiej strony zostało mi już tylko ok 140 km do Polski. Granicę przekraczam w Radoszycach.
Po drodze przejechałem przez Tokaj całkiem fajne miejsce ale bez przesady - sporo Polaków miałem nawet wrażenie że jest ich więcej niż Węgrów. Krótki postój w Tokaju fotki na rzece Cisa i dalej jazda od czasu do czasu krótkie przerwy a to ze względu na siedzenie które bolało jak cholera gdyby nie to to poczucie miałbym całkiem dobre. Na Węgrzech na rowerze można jezdzić tylko po chodniku - wkurzało mnie to dlatego trochę złamałem przepisy i jechałem drogą - a to dlatego że drogą jechało się znacznie szybciej. Mogliby najpierw zrobić ścieżki dla rowerzystów a dopiero potem stawiać znaki zakazu a nie kazać rowerzystą po chodniku napierniczać. nawet w Rumunii nie było tak tragicznie. Owszem zdarzały się odcinki trasy rowerowej i całkiem fajnej ale to tylko odcinki.
Węgry







- DST 161.99km
- Czas 08:56
- VAVG 18.13km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień XII Sapanta i ostatni dzień w Rumunii
Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 23.08.2013 | Komentarze 0
Kolejna dobra noc na łonie natury już się przyzwyczaiłem do wczesnego wstawania tzn. ok. 05:00 naszego czasu. Dzisiaj Sapanta czyli miejscowość znana z wesołego cmentarza unikatowy na skalę światową, po za tym skręcając w prawo jadąc z południa ok 1km od głównej trasy jest a raczej powstaje kompleks klasztorny - oczywiście z drewna. Następnie droga do Satu Mare a po drodze kolejna przełęcz Huta - malutka bo na wysokości 587 m. n.p.m. Jednak dochodzę do wniosku że Rumunii uwielbiają zakręty i gdzie się tylko da tworzą serpentyny. Tak też było i teraz chyba z 8 km podjazdu na tą małą górkę i 10 km zjazdu z drugiej strony. W głowie się kręci od tych zakrętów. Rano przez 2-3 godzinki padało i było pochmurnie więc jechało się dobrze. Ok 16 przekroczyłem granicę z Węgrami.Nocleg ponownie w namiocie na polu koło miasta Mateszalka. Dzisiaj pobiłem osobisty rekord długości trasy z sakwami - ponad 160 km. Jak się pózniej okaże to nie był ostatni rekord...
Sapanta












Droga do Satu Mare przez przełęcz Huta



- DST 111.03km
- Czas 06:57
- VAVG 15.98km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień XI Wyjazd z Baia Mare w stronę Sapanta Rumunia
Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 23.08.2013 | Komentarze 1
Wyjazd z Baia Mare trochę mi się skomplikował pogubiłem się trochę ale po jakimś czasie udało się trafić na właściwe tory. Maramuresz czeka - to zupełnie inny region w porównaniu z tym co do tej pory widziałem w Rumunii. Bardziej przypomina mi zachodnią Ukrainę trochę Bieszczady. Tradycyjna kultura i folklor to najważniejsze cechy tego regionu. Główną atrakcją są drewniane cerkwie, drewniana architektura wiejska i wesoły cmentarz w Sapanta. Pierwszym celem na dzisiaj była przełęcz Gutai 987m. n.p.m. a następnie Budesti - tradycyjna wioska Marmaroska. Na przełęcz podjazd ok 15 km łagodnymi serpentynami piękne widoki wiejski klimat i od czasu do czasu drewniane budynki - jedne lepiej drugie gorzej zachowane, niekture nowe bardzo mi się tu podoba - spokój, cisza, nie ma takiego ruchu jak w Siedmiogrodzie.Po podjezdzie na przełęcz czekało ok 10km zjazdu, widoki też były lepsze. Trochę szukałem Budesti ale udało się - faktycznie jest to tradycyjna wioska ale aż takiego wrażenia na mnie nie zrobiła. Spodziewałem się chyba trochę większego folkloru warto odwiedzić Cerkiew Josani wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO pochodzi z 1643 r. Gdy miałem się już zbierać w stronę Sapanty nagle zawołał mnie ktoś z samochodu - okazało się że to poznani wczoraj w pociągu Hiszpanie którzy też jezdzili po okolicy zwiedzając cerkwie. Chwile porozmawialiśmy o tym że to piękny region i że są zachwyceni życzyliśmy sobie udanej podróży i każdy pojechał w swoją stronę. Pod koniec dnia przed Sighetu Marmatiei jakiś kretyn w Mercedesiku SL wyprzedzał drugi samochód i wbił się ze mną na czołówkę gdyby nie to że było pobocze i że zjechałem w ostatniej chwili to znalazłbym się na jego masce. Po wątpliwych emocjach spokojnie dojechałem do miasta.Wpadłem do Kauflanda kupiłem coś na kolację i kilka km za miastem znalazłem nocleg na łonie natury.
Przełęcz Gutai i widoki na okolicę






Drewniana architektura to główna atrakcja tego regionu.











Swojskie klimaty




- DST 81.00km
- Czas 04:30
- VAVG 18.00km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień X Do Klużu i Baia Mare Rumunia
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 22.08.2013 | Komentarze 0
Nocny odpoczynek spokój jak zwykle. Chyba spokojnie mogę już powiedzieć że Rumunia to nie tylko bezpieczny kraj ale ludzie są niesamowicie przyjazni jest to doskonały kraj dla turysty. Dziś jazda do Turdy sadziłem że będzie tam dworzec i udam się z tego miasta do Klużu.Okazało się że dworzec jest w Campia Curzii 10 km od Turdy. Postanowiłem przejechać się na rowerze do Kluż choć trochę to nielogiczne bo było znacznie dalej ok. 32 km. Przed samym miastem na koniec niezła górka pokazała mi że to jeszcze nie koniec wyprawy. Nagrodą był 6 km zjazdu prosto do centrum miasta. Kluż to ładne miasto pomimo tego że wiele osób mówiło mi że nie warto tam jechać to jestem zadowolony - dobre wrażenie to także zasługa dobrej organizacji i porządku. Świetne oznakowania ścieżki dla rowerzystów - łatwo trafiłem na rynek a potem na dworzec. Panie sprzedające bilety również bardzo miłe i pomocne. Przytrafiło mi się zgubienie pociągu do którego miałem wsiąść a to przez to że miał 2h opóznienia o czym poinformowała mnie pani w informacji. Koniec końców czekałem i czekałem i się nie doczekałem info o pociągu zniknęło poszedłem więc do kasy. pani szybko wymieniła mi bilet na nowy - nie musiałem nic dopłacać i powiedziała ż za chwilę mam pociąg. Pobiegłem więc na peron i za chwile byłem już w drodze do Baia Mare. W pociągu chwile pogadałem z pasażerami potem poznałem też parę z Hiszpanii - przez chwilę mogłem w praktyce zastosować swój Hiszpański. Nie było tak zle rozumieli co do nich mówiłem a ja rozumiałem ich:). Ok 22:30 byłem w Baia Mare - i tu pojawił się kolejny problem mianowicie gdzie spać popytałem kilka osób w tym policjantkę no ale jakoś nie mogłem znalezć nic sensownego dlatego po kolacji w McDonald's wbiłem się do Hotelu i tam przekimałem w komfortowych warunkach. Rano czekał już na mnie Maramuresz.
Kluż











- DST 131.01km
- Czas 07:44
- VAVG 16.94km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień IX Sighisoara - Mediasz - Ludusz Rumunia
Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 22.08.2013 | Komentarze 0
Po nocy u dziadka w mieszkaniu nowy dzień przywitał mnie deszczykiem. Jak co dzień małe śniadanie w postaci banana, bułki i jogurtu pożegnanie ze Stefanem i podziękowanie za nocleg i w drogę. Po raz pierwszy przydała się kurtka przeciwdeszczowa. Sighisoarę zapamiętam na długo. Tym razem kierunek Mediasz jedno z lepiej zachowanych miast tzw. Saksonii Siedmiogrodzkiej, Biertan gdzie znajduję się jeden z największych ufortyfikowanych kościołów saskich - wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. 10:30 przestało padać - 12:00 znowu grzeje - niestety. Droga nie tak górzysta ale ciągłe podjazdy i zjazdy trochę mnie wykończyły. Parę razy na drodze spotykam Polaków, Włochów i Francuzów chwilę rozmawiamy i dalej w drogę. Na nocleg wylądowałem w okolicach Ludusz nie najlepsze miejsce ale byłem zmęczony i było mi wszystko jedno byleby się położyć i odpocząć przez noc.
Rano okolice Sighisoary
Po drodze


W oddali widać już twierdzę w Biertan
a oto i twierdza w Biertan






Mediasz






- DST 50.00km
- Czas 02:45
- VAVG 18.18km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień VIII Do Braszowa i trochę odpoczynku Rumunia
Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 0
Dzień poświęcony na dojazd do Braszowa i trochę po mieście. Zwiedzanie a potem pociąg do Sighisoary. Braszów to całkiem fajne miasto ale moim zdaniem Sibiu jest ładniejsze. Na dworcu spotkałem innego bikera okazało się że to Niemiec. Stefan bo tak miał na imię też jechał pociągiem do Sighisoary i też jezdził na rowerze po Rumunii choć on od Sighisoary pojechał w stronę Mołdawii a ja na północ. Wyszło na to że pojechaliśmy razem pociągiem i spaliśmy u dziadka na jedną noc. Wieczorkiem wyszliśmy na miasto pozwiedzać starówkę, wypiliśmy kilka browarków zjedliśmy sporą kolację po zakupach w Penny(supermarket). Pogadaliśmy sobie o pierdołach jak starzy kumple. Było fajnie dobrze czasem porozmawiać z kimś dłużej nich kilka minut. Na mieście spotkaliśmy jeszcze parę Polaków którzy przyjechali do Sighisoary autostopem i akurat zaczepili nas pytając o miejsce gdzie można kupić tanie browarki. Trochę popadało wieczorkiem to był pierwszy deszcz odkąd podróżuję więc była to miła odmiana. Następnego dnia też padało do południa - ale jechać musiałem...
Braszów







Fotki z pociągu





Sighisoara










- DST 116.00km
- Czas 06:19
- VAVG 18.36km/h
- VMAX 56.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień VII Transfogarska i w stronę Braszowa Rumunia
Piątek, 9 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 1
Kolejny udany dzień na wyprawie. Główny cel osiągnięty Balea Lac na drodze nr 7C zwaną Transfogarską.Rano po małym śniadaniu szybko się zebrałem i ruszyłem w górę.przede mną tylko 11 km w górę. Niesamowite widoki coraz częściej przebijały się przez las aż w końcu na 7km przed szczytem zero lasu widać wszystko jak na dłoni. Z piekła na dole trafiłem do rowerowego nieba. Po drodze na szczyt kilka osób mnie dopingowało klaszcząc i krzycząc "Go go go you can do it" - było to bardzo miłe i dodawało mi siły. W końcu dojechałem trochę się zmęczyłem ale nie aż tak bardzo byłem szczęśliwy że jestem na szczycie - osiągnąłem swój cel.Przy jeziorku pogadałem chwile z 3 kolarzami których spotkałem na trasie i którzy mnie dopingowali. Okazało się że są z Anglii i przyjechali tu samochodem żeby podjechać i zjechać Transfogarską, Transalpinę i parę innych tras.Na górze nic specjalnego nie ma małe jeziorko Balea Lac, schronisko i pare sklepików - ale to wiedziałem już wcześniej. Najważniejsze było to żeby wjechać na szczyt. Po krótkiej kontemplacji i zrobieniu fotek przyszedł czas na deser - 35km zjazdu. Coś wspaniałego. Potem to już codzienność droga do Braszowa przez Fagarasz. Nocleg zaliczyłem tym razem w okolicach Persani w przydrożnym pensjonacie 40km od Braszowa. Mogłem się spokojnie wykąpać zjeść coś normalnego co nie było makaronem i usnąć na łóżku. Jutro Braszów a potem to już kierunek północ i z każdym dniem coraz bliżej Polski.
Transfogarska 







Fagarasz miasto na drodze do Braszowa oraz to co po drodze




- DST 103.88km
- Czas 07:31
- VAVG 13.82km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień VI Sibiu - Transfogarska Rumunia
Czwartek, 8 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0
Wczoraj był najgorszy dzień wyprawy a dzisiaj najlepszy. Udany spokojny nocleg rano dojazd do przepięknego miasta Sibiu gdzie starówka jest niesamowita miasto ma klimat trochę jak Kraków ale w wydaniu Rumuńskim - nie znaczy gorszym. Główny plac Piata Mare i boczny Piata Mica oraz Piata Huet. Kościoły jezuicki i Ewangelicki,Wieża ratuszowa, Most Kłamców i wiele wiele innych. Cała starówka jest genialna i chciałbym tan zostać na dłużej ale niestety czas gonił i musiałem dojechać0 w okolice Transfogarskiej. Po południu wkońcu zobaczyłem ten znak - Balea Lac 35km. Rozpocząłem jazdę najpiękniejszą drogą jaką jechałem do tej pory choć wiem że jest ich wiele. Pierwsze 10km to płaska droga powoli pnąca się w górę zabawa zaczyna się na 25km przed szczytem są to już serpentynki w lesie od czasu do czasu prześwituję widok na pasmo gór. Im wyżej tym krajobraz się zmienia coraz więcej pojawia się skał tuneli i więcej widoków a coraz mniej jest drzew. Prawdziwa uczta to ostatnie ok 7 - 8 km to właśnie wtedy widzi się całą drogę na szczyt dziesiątki zakrętów strumienie górskiej wody a na samej górze widać już schronisko. Niestety nie udało mi się dojechać dzisiaj na szczyt chyba za długo siedziałem w Sibiu robiło się już ciemno więc przenocowałem na trasie ok. 10km przed szczytem - spałem jak dziecko.Dzisiaj naprawdę byłem zachwycony tym krajem.Jutro czeka mnie szczyt a potem zjazd i Braszów
Sibiu








Avrig miasteczko na drodze do Transfogarskiej


Pałac Bruckenthal w Avrig
Transfogarska początek

Tutaj zaczyna się piekło



- DST 91.46km
- Czas 05:54
- VAVG 15.50km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt Merida Matts Drifter
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień V Salistea - Sacel kilka km przed Sibiu Rumunia
Środa, 7 sierpnia 2013 · dodano: 20.08.2013 | Komentarze 0
Ten dzień nie był udany - można powiedzieć że najgorszy na wyprawie i to już 3 dnia w Rumunii. Początek nie wskazywał na to co się wydarzy. Odwiedziłem Alba Iulia miasto nie jest ciekawe ale ma wspaniały fort Twierdzę Alba Carolina która jest główną atrakcją tego miasta. Spędziłem tam sporo czasu i następnie pojechałem w stronę Sibiu między 13 -17 musiałem zrobić sobie przerwę ponieważ upał nie dawał możliwości jazdy. Dziennie piłem ok 10L wody i musiałem robić przerwy w największy upał.Pod koniec dnia spotkała mnie awaria po której myślałem że to już koniec. Tylna przerzutka w pewnym momencie na podjezdzie przekręciła się wyginając hak i blokując. Myślę sobie to już koniec ale ponieważ byłem między młotem a kowadłem trzeba było działać. zjechałem na pobocze które było wybetonowanym rowem i zacząłem kombinować. Po paru minutach udało się jakoś przerzutka działała i o dziwo nie rozsypała się. Mogłem kontynuować podróż. Jak się okazało po przyjezdzie do Polski to była jedyna awaria jaka mnie spotkała. Nie złapałem nawet gumy. Choć pod koniec wyprawy tylna opona była całkowicie łysa. Nocleg znalazłem na polanie koło Sacel kilka km przed Sibiu. Zmęczony brudny i wkurzony marzyłem tylko o śnie i następnym dniu. O 21:20 słońce zaszło po skromnej kolacji i doprowadzeniu się do porządku poszedłem spać. Następnego dnia czekała na mnie główna atrakcja wyprawy...
Alba Iulia












Po drodze do Sibiu


